Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl
![]() Skarga na działalność łódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej
W skardze skierowanej do Głównego Lekarza Weterynarii zarzuciliśmy bezprawne działania i zaniechania skierowane przeciw ochronie zwierząt, Łódzkiemu Wojewódzkiemu Lekarzowi Weterynarii Romanowi Oweckiemu i jego podwładnym, zwłaszcza powiatowym lekarzom weterynarii w Łodzi, Sieradzu i Zgierzu. Postępując wbrew przepisom i obowiązkom, przez wiele lat konsekwentnie chronili zakłady Marioli i Longina Siemińskich przez odpowiednim nadzorem i w ten sposób wykreowali patologiczne "schroniska" w Łodzi i Wojtyszkach obejmujące zasięgiem działania całe woj. łódzkie. Chronią też działalność mordowni w Kutnie-Kotliskach (70% padłych i uómierconych zwierząt w 2010 r.), chronili przstępczą działalność firmy "Zwierzyniec" (schronisko w Wieluniu, nieznany los 400 zwierząt). Przepisy ochrony zwierząt, obowiązujące w latach 1998-2011, zakazywały wyłapywania bezdomnych zwierząt bez odpowiedniej uchwały rady gminy, wskazującej konkretne schronisko i określającej dalszy los zwierząt. Dla ważności każdej uchwały niezbędna była zgoda powiatowego lekarza weterynarii, bowiem to właśnie Inspekcja Weterynaryjna nadzoruje przestrzeganie przepisów o ochronie zwierząt. Z drugiej strony, na podstawie odrębnych przepisów, Inspekcja ma rejestrować i nadzorować schroniska, co razem daje jej pełne kompetencje i pełną odpowiedzialność nadzorczą za wyłapywanie bezdomnych zwierząt i ich dalsze losy. Wbrew tym jednoznacznym przepisom, w latach 2005-2011 powiatowi lekarze weterynarii w woj. łódzkim:
Pomimo braku raportów Inspekcji Weterynaryjnej o losie zwierząt, sczegółowe informacje z gmin wskazują, że przez sześć lat (2005-2010) do zakładów Siemińskich trafiło co najmniej 5.773 bezdomnych psów. Natomiast dane z zakładu odbierającego padlinę wskazują, że przez rok czasu (IX 2010 - IX 2011) śmierć ponosiło tam ok. 650 psów, tj. 73% przyjmowanych rocznie zwierząt. Dane z utylizacji w znacznej mierze tłumaczą nierejestrowany los tysięcy zwierząt przyjętych do Siemińskich od początku ich działalności. Dla porównania, w polskich schroniskach przeciętnie traci życie 20% przyjmowanych zwierząt (wg. danych za 2010 r.). Ta niebywała skala śmiertelności tłumaczy powody, dla których Inspekcja Weterynaryjna przez lata wykręcała się, i nadal wykręca się, od formalnego nadzoru nad tymi zakładami, bo wtedy dokładne liczby obrazujące los zwierząt musiały by ujrzeć światło dzienne.
Odpowiedź dr Oweckiego na naszą skargę do GLW koncentruje się na podważeniu danych z utylizacji oraz na uzasadnieniu nie obejmowania nadzorem zakładu w Łodzi przy ul. Kosodrzewiny. Wbrew temu co twierdzi dr. Owecki, przepisy prawa nie znają takiej działalności jak "prowadzenie miejsca czasowego przetrzymywania zwierząt". Z faktycznego dysponowania takim miejscem przez kogokolwiek nie da się wydedukować uprawnień do wyłapywania bezdomnych zwierząt czy zawierania umów z gminami. Na odwrót, podmiot wyłapujący zwierzęta, w ramach zawartej z gminą umowy, może umieszczać je tymczasowo w umówionym z gminą miejscu, przed zawiezieniem ich do schroniska – o czym wspomina rozporządzenie o wyłapywaniu. Próba wymyślenia takiej "legalności" zakładu w Łodzi, by mógł przyjmować masowo zwierzęta z wyłapywania bez ujawniania ich losu, to tak jak próba ugotowania zupy na gwoździu. Dodatkowo (na wszelki wypadek), dr. Owecki zaznacza, że Inspekcja zawiadomiła o przestępstwie prowadzenia bez zezwolenia schroniska w Łodzi przy ul. Kosodrzewiny. Wynika stąd, że urzędnicy Inspekcji uznali ten zakład za schronisko, lecz bezprawnie zaniechali własnych środków nadzoru. Albo też nie uznają za schronisko, zatem świadomie złożyli fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. Dr Owecki kwestionuje dane z zakładu utylizacji, mówiące o tym, że ten "punkt czasowego przetrzymywania" przy ul. Kosodrzewiny w Łodzi wyprodukował w 2010 r. niemal 6 ton psiej padliny. Stwierdza, że dane te nie są zgodne z zakładową ewidencją lekarską dotyczącą śmierci zwierząt, oraz że wynikają z błędnego wpisywania danych do dokumentów przez firmę odbierającą padlinę. To miało by znaczyć, że zestawienie uzyskane z tej firmy, oparte na źródłowych dokumentach przekazania odpadów, jest niewiarygodne. Nie mamy oczywiście żadnych podstaw do kwestionowania ustalenia o braku zgodności między dokumentacją lekarską o śmierci zwierząt a dokumentacją przekazania odpadów. Trzeba jednak wyjaśnić publiczności – bo dr Owecki doskonale to wie – że zgodnie z rygorystycznymi przepisami, dokumenty przekazania odpadów wypełnia przekazujący a nie odbierający. Mamy tu zatem do czynienia z wewnętrznym brakiem zgodności dokumentacji w samym zakładzie. Zgodnie z instrukcją Głównego Lekarza Weterynarii, nieprawidłowa dokumentacja, mająca wpływ na niejasny los zwierząt, powinna skutkować decyzją o wstrzymaniu działalności. W tym przypadku "niezgodności" mają roczną skalę 5.766 kg padliny i 335 sztuk psów. Odpowiedź dr Oweckiego na skargę potwierdza nasze zarzuty, że działanie łódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej w dziedzinie bezdomnych zwierząt notorycznie mija się z przepisami prawa i obowiązkami nadzoru, służąc eksterminacji zwierząt a nie ich ochronie. Postępowanie o wyegzekwowanie nadzoru Inspekcji Weterynaryjnej nad schroniskiem Longina Siemińskiego w ŁodziZ początkiem 2012 r. Stowarzyszenie Obrona Zwierząt z Jędrzejowa (SOZ) wszczęło postępowanie administracjyne celem wyegzekwowania od łódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej nadzoru nad schroniskiem Longina Siemińskiego w Łodzi, przy ul. Kosodrzewiny 56.
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|