Fundacja dla Zwierząt | www.argos.org.pl
![]() ![]() Schronisko w CzęstochowieZ raportu Inspekcji Weterynaryjnej o działalności schroniska dla zwierząt w Częstochowie w 2007 roku wynika, że stan psów na koniec roku powinien być ujemny (–156 psów). Raporty z poprzednich lat, wyglądające na bardziej prawdopodobne, sytuowały częstochowskie schronisko TOZ w czołówce najgorszych takich zakładów w Polsce. Psy nie były leczone, zagryzały się i uciekały, stanowiły ciągłe bezpośrednie zagrożenie i z tego powodu były rutynowo uśmiercane. Prokuratura docieka, czy to prawda i kto jest winien. Warto prześledzić na przykładzie Częstochowy, na jakiej podstawie działają takie zakłady i czemu właściwie służą. Formalności Gmina Miasto Częstochowa ma nieobowiązkowe zadanie własne "zapewnienia bezdomnym zwierzętopm opieki oraz ich wyłapywania" (ustawa o ochronie zwierząt) oraz zadanie obowiązkowe zorganizowania "ochrony przed bezdomnymi zwierzętami na zasadach określonych w odrębnych przepisach" (ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach). Co do zadania opieki nad zwierzętami i wyłapywania, Rada Miasta uchwaliła, że bezdomne zwierzęta będą wyłapywne i umieszczane w schronisku miejskim przy ul. Gilowej przez podmiot prowadzący to schronisko. Zaś podmiot taki powinien uzyskać od Prezydenta zezwolenie na prowadzenie schroniska jak i zezwolenie na działalność ochronną przed bezdomnymi zwierzętami. Wymóg tego drugiego zezwolenia wynikł zapewne stąd, że włapywanie zwierząt skojarzyło się radnym z ochroną "przed" nimi, choć ustawowo jest to czynność z zakresu ochrony zwierząt – nie ludzi. Zadania ochrony ludzi przed bezdomnymi zwierzętami nie ma jak organizować, bo zasady jego realizacji, do jakich wyraźnie odsyła ustawa, nie zostały nigdzie określone. Pomimo takich czy innych luk prawnych, Prezydent Częstochowy był zobowiązany i władny określić wymagania konieczne dla uzyskania takich zezwoleń (wymagania takie dotyczą też też podmiotów gminnych, choć im nie wydaje się formalnego zezwolenia). Następnie postanowił ogłosić przetarg na "kompleksowe prowadzenie schroniska dla bezdomnych zwierząt", tzn. wyłapywanie i prowadzenie schroniska, oraz określoną przez siebie ochronę "przed" zwierzętami. Warunkiem przystąpienia do przetargu było m.in. prowdzenie zarejestrowanej działalności gospodarczej i posiadanie w.w. zezwoleń. Które zresztą i tak udzielane są wyłącznie zarejestrowanym przedsiębiorcom. Warto tu dodać, że prowadzenie schroniska przez organizację społeczną nie wymaga takich zezwoleń, bo ma osobną podstawę prawną w ustawie o ochronie zwierząt (art. 11, ust. 4). Prezydent mógł więc także wybrać tryb konkursu dla organizacji działających w sferze pożytku publicznego, ale wybrał przetarg dla przedsiębiorców. Przetarg wygrało częstochowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, jedyny podmiot, który się zgłosił i jedyny, z którym Miastu bardzo dobrze się dotąd współpracowało. Kryterium przetargu była wyłącznie cena (ryczałt roczny za cały zakres świadczonych usług) a projekt umowy przewidywał, że do schroniska będzie przyjęte każde zwierzę z terenu miasta. Problem od strony czysto formalnej polega na tym, że TOZ nie spełnia warunków uzyskania zezwoleń, nie mógł ich dostać i stąd nie mógł wziąć udziału w takim przetargu. W szczególności zaś:
TOZ nie spełniało też warunków uzyskania zezwolenia na o prowadzenie schroniska dla bezdomnych zwierząt:
Czemu to służy? Po co więc te wszystkie fikcyjne procedury: uchwały, wymagania, zezwolenia, warunki i przetargi? Skoro w mieście istnieje jedno tylko schronisko, stanowi własność miasta, służy wyłącznie do jego ustawowych zadań, realizowanych za jego pieniądze, to dlaczego nie jest prowadzone na własną i pełną odpowiedzialność gminy? Przykład Częstochowy, podobnie jak i innych miast w Polsce pokazuje, że pokrętne procedury służą rozmyciu odpowiedzialności urzędników za dalszy los bezdomnych zwierząt. Pozwalają zlecać tylko doraźne usuwanie tych zwierząt zamiast rozwiązywania problemu, pozwalają robić to najbrutalniej i najmniejszym kosztem, zasłaniając się uczynną organizacją "charytatywną". Urzędnicy wiedzą, że kwota rzędu 400 zł jaką bierze TOZ za usunięcie z miasta bezdomnego psa to niewiele w porównaniu z tym, ile kosztował by zakład budżetowy, a tym bardziej rzetelne zajęcie się problemem [2]. A tak mają czyste ręce, bo całą odpowiedzialność za to, co się dalej z nimi dzieje, bierze na siebie TOZ. Towarzystwo zaś wie, że nie sposób tej odpowiedzialności od niego wyegzekwować, nie musi rozliczać się ani z psów ani z pieniędzy, a w razie czego urzędnicy staną za nim murem. W odpowiedzi na wszelkie pretensje TOZ chętnie wskazuje palcem na Miasto, które daje za mało pieniędzy, Miasto zaś wskazuje na TOZ i posyła do schroniska kontrole. Te zaś są bezowocne, bo ani Miasto ani TOZ nie ustaliły żadnych norm traktowania zwierząt, do których można by odnieść stwierdzany stan faktyczny. W ten sposób obie obwiniające się strony osiągają wspólny cel, czyli święty spokój. TOZ nie ma żadnych własnych standardów opieki nad zwierzętami, czego w cywilizowanym świecie oczekuje się od takich organizacji, zwłaszcza gdy daje się im publiczne pieniądze. Gdyby miało, nie mogło by przyjmować "wszystkich" zwierząt. Miasto zaś też nie określiło szczegółowych norm opieki, co powinno było zrobić udzielając zezwolenia na prowadzenie schroniska (art. 9, ust. 1, pkt 4 ustawy o czystości). Zezwolenia, którego zresztą nie mogło udzielić TOZ, ale też dla TOZ-u nie było ono wymagalne. Te czysto formalne uchybienia biorą się stąd, że pod pozorem komercyjnego przetargu na usługi dla miasta, dokonuje się w istocie cesja publicznego zadania zadania na prywatny podmiot. Miasto ma wszak zadanie "zapewnienia opieki", nie ma przy tym obowiązku prowadzenia schroniska. Sprowadzanie zadania zapewnienia opieki do "prowadzenia schroniska", a zwłaszcza komercyjnego i "kompleksowego", znaczy tu zaniechanie unormowania tej opieki i uchylenie się urzędników od zainteresowania dalszym losem zwierząt. Takie postępowanie ma znamiona przestępstwa porzucenia zwierząt. Dlatego częstochowskie schronisko niczego zwierzętom nie gwarantuje (jak tego oczekiwali by miłośnicy zwierząt), ani żadnego problemu gminnego nie rozwiązuje (jak tego oczekiwali by wszyscy mieszkańcy). Istnieje tylko po to, by gwarantować urzędnikom tę wygodę, że będzie doraźnie przyjmować wszelkie przeszkadzające zwierzęta. A reszta może już być tajemnicą przedsiębiorcy.
przypisy: [1] Stowarzyszenia zobowiązane są rejestrować działalność gospodarczą przez wpis do rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego, zgodnie z art. 50 Ustawy o KRS (Dz.U.2001.17.209). TOZ jako całość prowadzi faktycznie działalność gospodarczą, świadcząc gminom komercyjne usługi wyłapywania i przyjmowania zwierząt do schronisk, ale wpływy z świadczenia takich usług księgowane są jako "dotacje z Urzędów Miast i Gmin"). W ten sposób TOZ omija przepisy o działalności pożytku publicznego, która nie może polegać na działalności gospodarczej. Po prostu dla publiczności i organów nadzoru TOZ jest organizacją charytatywną, a dla gmin - komercyjnym usługodawcą z branży oczyszczania i utylizacji, płatnym ryczałtem lub "od sztuki" zwierząt żywych lub martwych. Stawki rozpoczynają się od 136 zł/szt. (Piotrków Tryb.) [2] Ireneusz Leśnikowski, rzecznik magistratu: "Ciągłe wyciąganie ręki po publiczne pieniądze przez rózne organizacje, które podjęły sie tego zadania z własnej woli, wiedząc, ze będą musiały także zaangażowac własną inwencję, jest nieporozumieniem i zaprzecza samej idei działania społecznego. Czym bowiem rózni sie taka organizacja, której działanie jest dotowane w całosci, od instytucji miejskiej? Niczym." (GW, 05.02.2008)
dokumenty:
doniesienia prasowe:
| ||