Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl

 

Obywatel wyrzucił psa przez okno,
kto wyrzuci prokuratora z pracy?

Prokurator z Kalisza uznał, że obywatel, który wyrzucił psa przez okno, nie popełnił przestępstwa znęcania się nad zwierzętami, bo:

  1. sprawca nie działał w zamiarze bezpośrednim, tzn. wyrzucił, ale nie miał przy tym "nastawienia w kierunku uczynienia [psu] dotkliwych przykrości",
  2. jednorazowe wyrzucenie [psa] przez okno nie jest znęcaniem się. Występek znęcania się ma bowiem – tu prokurator podparł się orzecznictwem – "charakter wieloczynnościowy, złożony z jedno- lub wielorodzajowych pojedyńczych czynności naruszających różne dobra (np. nietykalność cielesną lub godność osobistą), systematycznie się powtarzających, choć może polegać także na działaniu jednorazowym, lecz intensywnym i rozciągniętym w czasie" — wyrok z dnia 19 grudnia 2002 r. Sądu Apelacyjnego w Krakowie – sygn. II AKa 274/02.

    (Prokurator badał, czy psa nie wyrzucano prze okno wielokrotnie, ale ustalił, że nie. Nie badał już, czy wyrzucenie przez okno było rozciągnięte w czasie, bo oczywistym było, że pies spadał krótko).

   postanowienie

 

Zawinił komputer

Postanowienia oparte na takiej argumentacji są częste i spowodowane są komputeryzacją prokuratury.

Prokurator włącza komputer, szuka "znęcanie się" i ma od razu nie tylko hasło z Wikipedii, ale także bogate i fachowe interpretacje i orzecznictwo. Wystarczy skorzystać z funkcji "Kopiuj-Wklej" i uzasadnienie gotowe. Tyle, że zasoby po jakie sięga dotyczą kodeksu karnego i znęcania się nad osobą (art. 207, i inne).

Komputery tak działają, że prokurator nie miał szans zorientować się, że "znęcanie się nad zwierzętami" a "znęcanie się nad osobą" to dwa różne pojęcia, choć – co może dla niego zaskakujące – określane tym samym terminem "znęcać się".

Skąd ma prokurator wiedzieć, że przestępstwo znęcania się nad zwierzętami pojawiło się polskim prawie już w 1928 r., a "znęcanie się nad osobą" wprowadzono do kodeksu karnego dopiero w 1969 r.? Jak miał trafić na odpowiednie orzecznictwo sądów w sprawach zwierząt, skoro sądy w takich sprawch nie orzekały, bo poprzednicy prokuratora, zwykle nie widzieli w tym występku (czyny o znikomej szkodliwości społecznej)?

Prokurator o prawie ochrony zwierząt nie ma pojęcia, ale za to ma w komputerze funkcję "Kopiuj- Wklej", więc może w uzasadnieniu wyliczyć wszystkie ustawowe przykłady znęcania się nad zwierzętami. Gdyby przeczytał razem znamiona przestępstwa z jednej ustawy, zestawione z orzecznictwem dotyczącym innej (*), to może zadumał by się nad wnioskami. Na przykład takimi, że:

  • okrutne metody chowu są zakazane tylko wtedy, gdy stosuje się je złośliwie, dla dokuczania zwierzętom ("zamiar bezpośredni"), więc nie są znęcaniem się, gdy stosowane są dla zysku. Wystarczy więc, że hodowca powie zwierzętom by się nie przejmowały i traktowały swą sytuację profesjonalnie, bo osobiście to on do nich nic nie ma.
     
  • porzucenie zwierzęcia jest zakazane tylko wtedy, gdy porzuca się go ciągle i od nowa ("powtarzalność"). Z tego z kolei wynika, że popełnia się je zawsze nieskutecznie. Takiego przestępstwa pewnie w ogóle nie sposób popełnić i to tłumaczyło by, dlaczego przy tylu bezdomnych zwierzętach nikomu jeszcze tego nie zarzucono.
     
  • odrąbanie psu łapy siekierą ("umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia") nie jest znęcaniem się, bo nie ma charakteru "wieloczynnościowego" i nie narusza "różnych dóbr". Ewentualnie mogło by być uznane za znęcanie się, gdyby sprawca równocześnie psu ubliżał ("naruszenie godności osobistej").
     

Ale prokurator nie czytał co mu wyszło z tego przeklejania, więc nie miał takich refleksji. Umówmy się, że to z powodu niedoskonałości programów komputerowych i funkcji "Kopiuj-Wklej", bo to będzie najkorzystniejszym dla niego wyjaśnieniem.

Co dalej?

Pozytywna informacja, to ta, że pies (młoda, niewielka suczka) przeżył i jest bezpieczny. Niestety tylko do czasu, bo podlega zwrotowi właścicielowi, skoro uznano, że ten wcale się nad nim nie znęcał.

Jeszcze gorszą perspektywę niż ten pies mają ludzie, bo prokurator może przecież pomieszać pojęcia także w przeciwnym kierunku. Na przykład dostanie sprawę ewidentnego morderstwa, zakwalifikuje ją jako "nieuzasadnione uśmiercenie" albo "dokonanie uboju bez odpowiednich kwalifikacji" i będzie dla mordercy wnioskował o karę trzech miesięcy w zawieszeniu.

 

Tadeusz Wypych
05.02.2011

 

(*) Orzecznictwo w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami przypisuje temu przestępstwu znamiona wyliczone pierwotnie w "Wytycznych wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej w zakresie prawnokarnej ochrony rodziny" z 09.06.1976 r. Znamiona te nie mają oczwiście żadnego oparcia w definicji "znęcania się nad zwierzętami" obecnej w prawie ochrony zwierząt od 1928 r.

 


10.02.2011. Reportaż TVN "Prosto z Polski".

Rzecznik prasowy prokuratury, pytany przez reportera TVN o powód umorzenia postępowania, stwierdził, że "znamiona przestępstwa opisane w ustawie nie zostały wyczerpane". Nie jest to prawda. Jak wynika z uzasadnienia, powodem umorzenia było nie wyczerpanie znamion swobodnie przyjętych przez prokuratora, nie opisanych w żadnej ustawie, a tym bardziej nie w ustawie o ochronie zwierząt.

Minister Sprawiediwości pytany przez reportera TVN, nie dostrzega w sprawie jaskrawego, profesjonalnego błędu prokuratury (który zrestą popełnia ona nagminnie). Woli mówić ogólnikowo o "wrażliwości ludzi" i o zmianie ustawy o ochronie zwierząt. Choć z drugiej strony słusznie stwierdza, że "przepisy wyraźnie mówią jak zdarzenie oceniać". Dalej nie ma więc jasnej odpowiedzi na kluczowe pytanie: dlaczego prokuratorzy oceniają inaczej?

Reportaż TVN ujawnił dodatkowe okoliczności sprawy. Pijany Obywatel miał pod opieką w domu kilkumiesięczne dziecko oraz młodego psa (padło określenie: szczeniaka). Pies leżał w łóżeczku dziecka i (jak twierdzi Obywatel) zranił dziecko w palce, co miało być powodem reakcji Obywatela.
Warto tu przypomnieć bardzo podobną sprawę z Warszawy, kilka lat temu, kiedy to szczeniak odgryzł śpiącemu małemu dziecku palce. Psa nieomal uśpiono jako "agresywnego". Potem okazało się, że małemu dziecku podano alkohol by spokojnie spało. To zaś spowodowało brak odruchowej reakcji na zaczepki szczeniaka, który mogł sobie spokojnie "obgryzać kostki".

21.02.2011. Po raz trzeci

Prasa donosi, że Prokuratura Okręgowa zajęła się sprawą w trybie nadzoru służbowego i poleciła Prokuraturze Rejonowej w Kaliszu zbadanie sprawy po raz trzeci, bo "możliwe jest przeprowadzenie dodatkowych czynności".

Uzupełnianie dowodów zawsze jest możliwe. Ale może też rodzić obawy, że postępowanie potoczy się dalej wedle znanej od przedszkola reguły, że "im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było". Bowiem postępowanie zostało umorzone nie z powodu braku dowodów popełnienia czynu, lecz z powodu nader szczególnego rozumienia znamion przestępstwa przez prokuratora. Więc jak kolejne dowody miały by tu coś zmienić?

Zrozumiałe jest więc, że Stowarzyszenie "Help Animals" nie zaufa prokuraturze po raz trzeci, nie będzie czekać na jej dodatkowe ustalenia i wniesie własny (subsydiarny) akt oskarżenia do sądu.