Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl

Czy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce opiekuje się zwierzętami?

Uwagi po lekturze sprawozdania TOZ za 2006 rok na tle informacji publicznej z gmin i z nadzoru nad schroniskami

Jednym z trzech podstawowych celów statutowych TOZ jest "działanie na rzecz humanitarnego traktowania zwierząt, ich poszanowania, objęcia ochroną i otoczenie opieką". Ale wśród szczegółowych celów, termin "opieka" pojawia się tylko w kontekście "prac naukowo-badawczych, których celem jest ochrona zwierząt i opieka nad zwierzętami".

Najszerzej realizowany, szczególny cel statutowy TOZ jest określony jako "prowadzenie schronisk dla bezdomnych zwierząt" za pieniądze z gmin, co składa się na większą część budżetu Towarzystwa.

Czy "prowadzenie schronisk" to opieka i ochrona zwierząt?

W potocznym rozumieniu na pewno tak powinno być. Ale gdy wniknąć w formalności, przepisy, umowy i rozliczenia – pewność ta znika. A nawet pojawia się pewność czegoś odwrotnego.

Z punktu widzenia gmin, "prowadzenie schronisk" jest działalnością gospodarczą w branży gospodarki komunalnej (oczyszczania) i polega na "umieszczaniu" tam bezdomnych zwierząt, czyli ich "przyjmowaniu" przez taki zakład. Obojętnie czy jest to zakład budżetowy gminy, komunalnej spółki z o.o., czy prywatny.

W praktyce postępowania gmin, usługa "opieki" liczy się jako wykonana nie wtedy gdy zwierzę zostanie adoptowane, lecz od razu gdy znika za bramą schroniska. Za "wyłapanie" gmina płaci łącznie lub osobno, albo w ogóle (np. gdy polecono to robić straży miejskiej). Płaci na podstawie umowy zawartej po przetargu na "przyjmownanie i opiekę" gdzie kryterium jest wyłącznie cena za jedną "przyjętą" sztukę. Albo płaci bez przetargu, na podstawie doraźnych zleceń. Zwierzęta są przez gminę rejestrowane co najwyżej jako sztuki w rachunku kosztów wyłapania i umieszczenia. Nie są ewidencjonowane jako rozróżnialne przedmioty "opieki", za los których gmina była by odpowiedzialna. Co się z nimi dzieje po "umieszczeniu" – gminy nie wiedzą i nie chcą wiedzieć. Za to właśnie płacą schronisku.

Pieniądze jakie gminy płaciły TOZ w związku z bezdomnymi zwierzętami, które trafiły do jego schronisk, dawały średnio ok. 250 złotych na psa (dzieląc kwotę gminnych dotacji ze sprawozdania TOZ przez ilość psów przyjętych przez schroniska TOZ wedle Inspekcji Weterynaryjnej).
Z drugiej strony patrząc, w skali kraju, gminy wydawały przeciętnie ok. 612 złotych na jednego bezdomnego psa trafiającego do schroniska – wg. podsumowania własnych danych z gmin. (Jeśli zlecały tylko wyłapywanie, było znacznie taniej – ok. 211 złotych od psa).

Prowadzenie schronisk było by może synonimem zapewniania opieki (jakiejkolwiek), gdby podległo jakimś regułom i normom dotyczącym właśnie opieki. Chodzi tu o normy bytowe (pomieszczenia, zagęszczenia, karmienia), zakresu leczenia i profilaktyki, obsady pielęgniarzy i ich kwalifikacji, czasu pracy i otwarcia schronisk dla publiczności, kryteriów przyjmowania, wydawania i postępowania po adopcji itd.

Można by się spierać o treść takich norm opieki. Ale problem polega na tym, że nie ma żadnych takich przepisów ani norm. Nie ma ich w ustawach i rozporządzeniach, nie ustalają ich wójtowie wydający zezwolenia na działanie schronisk. Nie określiło ich też samo TOZ dla prowadzonych przez siebie schronisk.

Zresztą trudno rozmawiać o jakimś minimalnym, gwarantowanym prawem poziomie opieki, skoro nie ma wymogu ewidencji przedmiotów opieki. "Manko w psach" jest legalne i nikt nie jest za nie odpowiedzialny.

250 zł na resztę życia

Za jednorazowe 250 zł od przyjętego psa nie może być mowy o żadnych standardach opieki, nawet gdyby gdzieś były one zapisane. TOZ dokłada do tego ze zbieranych darowizn, co daje już średnio 423 zł/psa, a opieki dalej nie ma.

W schronisku TOZ w Chorzowie ginie 46% przyjętych psów, w Mysłowicach 38%, w Częstochowie 34%. Schronisko w Swarzędzu było przepełnione w 200%, a w Siedliskach k/Ełku w 359%. Dane ze schroniska w Celestynowie, kierowanego osobiście przez prezesa TOZ, zawierają "nieścisłości" rzędu 1.000 psów rocznie i dlatego o jego działalności nie można nic powiedzieć, poza tym, że schronisko zawiera transakcje także wprost z hyclami, z pominięciem gmin.

Schronisko w Mysłowicach, prowadzone przez ZG TOZ, przyjęło w 2006 r. 654 psy z 11 gmin za sumę 180.000 zł., co daje 275 zł. na jednego przyjętego psa. W tym były 363 psy z samych Mysłowic, po 199 zł. (żywe lub martwe). Ewidencja schroniska wskazuje na przyjęcie o 115 psów mniej, więc może w znacznej części była to padlina.
Schronisko w Chorzowie, prowadzone przez chorzowski oddział TOZ, przyjęło z 7 gmin od 1.588 do 1.980 psów za sumę od 450.000 do 600.000 zł. Przeciętnie 285-300 zł. od psa.
Za rekordowo niską stawkę, 185 zł od sztuki, przyjmowało psy schronisko TOZ w Piotrkowie Trybunalskim.

Są jednak także schroniska TOZ, które potrafią utrzymać wiarygodne wskaźniki lepsze lub bliskie średniej krajowej. Stargard Szczeciński - 10% utraconych, bez przepełnienia, podobnie Sopot. Zabrze i Wrocław - 19% przy przepełnieniu 150-170%.

Schronisko prowadzone przez TOZ w Zabrzu, a więc na terenie tej samej aglomeracji co Mysłowice i Chorzów, przyjmowało psy zasadniczo tylko z Zabrza za ryczałt dający 812 zł na jednego przyjętego psa. Utraconych zwierząt było 19%, choć shronisko było przepełnione.

Każde schronisko jest inne i nie ma prostych miar ich oceny, ale wyraźnie różna jest sytuacja schronisk działających z założenia w ramach jednego miasta, niż takich jak Chorzów czy Mysłowice, które świadczą wielu gminom usługi "przyjmowania" po umiarkowanych cenach.

Działalność charytatywna czy gospodarcza?

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami daje sobie narzucać komercyjne warunki "opieki", takie jak to najczęściej dyktują gminy, czyli stawkę za pozbycie się psa. TOZ konkuruje bowiem ze schroniskami gminnymi i prywatnymi albo ofertami pokątnego upłynniania zbędnych zwierząt.

Tylko dwa oddziały TOZ, we Wrocławiu i Stargardzie Szczecińskim zawarły ze swoimi miastami umowy o działanie w zakresie ochrony zwierząt na podstawie ustawy o działalności pożytku publicznego. Otrzymują dotację na lepiej lub gorzej określone tam działania, ale przynajmniej formalnie nie są to stawki za pozbywanie się jednej sztuki. Tak skonstruowane umowy ma też z niektórymi gminami Swarzędz.

Cała reszta działalności "prowadzenia schronisk" przez TOZ ma właściwie charakter działalności gospodarczej "przyjmowania" zwierząt i finansowana jest z budżetów gmin na usługi sanitarne, które znajdują ostateczne określenie w PKD jako "unieszkodliwianie zarażonych zwierząt martywch lub żywych". (Nie przypadkowo więc, umowy o "przyjmowanie" dotyczą czasem także padliny). Nikt nie stawia gminom przeszkód w podciąganiu pod to wszelkich przeszkadzających zwierząt i nazywania tego "opieką". Przepisy wręcz do tego zachęcają. Ale doraźne interesy gmin, nawet jeśli stoją za nimi pieniądze, nie stają się przez to automatycznie prawem i mądrością.

Złe, gorsze i najgorsze

Źle, że "prowadzenie schronisk" prowadzi w praktyce do znęcania się nad bezdomnymi zwierzętami przez pozorowanie opieki nad nimi, o czym świadczą wskaźniki śmiertelności i zagęszczenia oraz fakty zagryzania się psów.

Co gorsze, nie da się tego uznać za tzw. "mniejsze zło" i przykry koszt rozwiązywania problemu bezdomnych zwierząt. Cokolwiek robią ze zwierzętami schroniska, nie zmniejsza to napływu zwierząt do schronisk. Prowadzenie schronisk nie rozwiązuje problemu – a często samo jest jego patologicznym objawem.

Najgorsze jest to, że właśnie samo TOZ jest współtwórcą koncepcji komercyjnego "prowdzenia schronisk" oraz kuriozalnych zapisów ustawowych o "opiece i wyłapywaniu" z 1997 roku. Byt swojej organizacji upatrywało bowiem w gminnych budżetach na usługi sanitarnego "unieszkodliwiania".

Po dziesięciu latach działania tych przepisów, gdy problem zwierząt bezdomnych w Polsce nabiera już wymiarów katastrofy humanitarnej, TOZ jako całość nadal nie ma koncepcji rozwiązywania problemu. Nie ma żadnej koncepcji adresowanej do administracji rządowej (czyli projektów finansowanych z centralnego budżetu). Nie ma też koncepcji skierowanej przeciwnie – wyjścia naprzeciw prywatnej dobroczynności, dla której bezdomne zwierzęta są przecież doskonałym celem. Jako organizacja, TOZ trwa na pozycji przybudówki do gospodarki komunalnej gmin w jej najbardziej wstydliwych i zapuszczonych zakątkach.

Sprawozdanie za 2006 rok opublikowane przez Zarząd Główny TOZ kwalifikuje wpływy z usług dla gmin jako "dotacje na nieodpłatną działalność pożytku publicznego" w sferze ochrony zwierząt. Na dłuższą metę nie da się jednak ukryć, że ani "prowadzenie schronisk" ani "wyłapywanie", ani oferowanie gminom systemów identyfikacji zwierząt, nie leży w sferze działalności pożytku publicznego, bo nie chroni zwierząt. Ani faktycznie, ani nawet formalnie. Jest tylko wyrazem zagubienia się samego TOZ w mętnych koncepcjach i szemranych interesach.


Schroniska prowadzone
przez TOZ:

dolnośląskie

łódzkie mazowieckie pomorskie śląskie warmińsko-mazurskie wielkopolskie zachodniopomorskie
Schroniska TOZ w porównaniu z pozostałymi w 2006 r. (tylko psy)

 
 schroniska TOZreszta schroniskTOZ/kraj
pojemność schronisk 2.558 18.245 12%
stan psów 31.12.2006 3.838 20.491 16%
zagęszczenie 150% 112%  
ilość psów przyjętych 10.000 59.000 14%
ilość psów utraconych 25% 24%  

Dysponując 12% miejsc, schroniska TOZ utrzymują 16% stanu psów w schroniskach, a ich udział w przyjmowaniu nowych był 14%. Łącznie są zatem bardziej zagęszczone niż reszta, a wskaźnik utraconych zwierząt nie jest przez to niższy niż dla reszty schronisk.