Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl

2003-2008

Relacje ze schroniska w Inowrocławiu

Agnieszka Hejenkowska
Członek Zarządu Fundacji Kocia Dolina
www.kociadolina.schronisko.net

(...)
większość osób nie może chodzić do schroniska, bo jego godziny otwarcia to 7-15. Niestety, w tym czasie większość ludzi w naszym mieście pracuje. Większość zatem osób nie może pójść adoptować zwierzę ze schroniska.
(...)

Kiedy już udało mi się wziąć dzień wolny w pracy i wybrać do schroniska, kroki swoje skierowałam do klatek z kociętami. Chciałam do fundacji wziąc lub kupić jak najwięcej małych kociaków, bo te najszybciej znajdują nowe domy.

Opiekunka zwierząt powiedziała mi, że mogę kupić tylko trzy z dziesięciu (cały czas operowano określenie kupna/sprzedaży). Małuchy były dzikie i nie wyglądały rewelacyjnie, chociaż pracownica schroniska twierdziła, ze to okazy zdrowia. Miały początki lub zaawansowany koci katar, w klatce nie widziałam misek z wodą ani z karmą. Czy w schronisku nikt nie wie, że zwierzęta powinny mieć stały dostęp do wody, zaś młode zwierzęta musza jeść często?

Na moje pytanie, dlaczego nie mogę kupić więcej kotów, usłyszałam, że musiałabym rozmawiać z kierownikiem schroniska, bo niebawem jest festyn Animals i schronikso nie będzie miało co sprzedawać na tym festynie, zaś kierownik bywa rano, ok. godz. 8. Kolejnego dnia wolnego w pracy nie mogłam niestety wziąć. Doszłam do wniosku, że sama ocenię, które zwierzęta potrzebują najszybciej pomocy i zabiorę trzy kocięta.

Po zapakowaniu kotów w transporter zaprowadzono mnie do jakiegos pokoju, gdzie nad dokumentami siedziały dwie panie. Zamiast dokumentów, które powinnam otrzymać przy adopcji zwierzęcia, dostałam kwit KP za "kot mały sztuk trzy". Jestem ciekawa, gdzie są zaszyfrowane numery ewidencyjne tych kotów, aby schronisko wiedziało, jakie zwierzęta usunąć z rejestru.
(...)

Zapytałam, co to w ogóle jest za opłata, skoro poinformowano mnie, że zwierzęta są nieszczepione, bo były za małe. Dowiedziałam się, ze jest to jakiś tajemniczy podatek.

Podczas rozmowy z pracownikiem schroniska dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Wiem teraz, że jeśli chciałabym zostać wolontariuszem schroniska, musze mieć aktualne szczepienie przeciwko wściekliźnie, żółtaczce i tężcowi.
(...)

Po wizycie w schroniku kocięta kupione tam pojechały od razu do weterynarza. Oczywiście diagnoza kociego kataru nie zaskoczyła mnie. Nie myślałam jednak, ze potem będzie tylko gorzej. Już wieczorem okazało się, ze jedno z kociąt ma panleukopenię, kolejnego dnia następne wykazywało objawy, trzecie zostało odizolowane i na szczęście nie rozchorowało się. O dwójke kociąt walczyliśmy prawie miesiąc.(...) Kocięta zostały uratowane, choć teraz czas pokazał, ze są bardziej skłonne do przeziębień i ich organizmy ciągle musza być wspomagane osłonowo.

Koty które do nas trafiły były chore pierwszego dnia. Wnioskować zatem można, ze żadna kwarantanna nie jest w schronisku dokonywana. Pozostawilismy tam 7 kociąt, których nikt nie chciał nam sprzedać. Mam nadzieje, ze chociaż części z nich udało sie przeżyć. Z doświadczenia bowiem wiem, ze wiele osób bierze zwierzęta ze schroniska i albo trafia ono zbyt późno do weterynarza poza schroniskiem, bo ludzie są przekonani, ze skoro tam zwierzę miało opiekę weterynaryjną, to jest zdrowe, albo po prostu już jest za poźno, choroba jest tak zaawansowana, że już nie ma ratunku.
(...)

Anna Bieś-Jermakow:

Jestem nauczycielką inowrocławskiego liceum, która swego czasu (ok. 2 lat temu) razem z uczennicami usiłowała bezskutecznie wpłynąć na poprawę warunków, w jakich żyją zwierzęta w naszym schronisku. Osoby, które chcą pomóc traktowane są przez dyrekcję schroniska oraz jej zwierzchników jak intruzi zakłócający „normalne” funkcjonowanie schroniska.
(...)

Dyrektor, p. Kruk zajmuje się przede wszystkim zielenią miejską. Pan ten, delikatnie mówiąc, jest osobą nieodpowiedzialną, która nie pojawiała się na umówionych spotkaniach, lub odwoływała je na 5 min. przed tłumacząc się jak moi nastoletni uczniowie „chorobą babci”. Mając do czynienia z takim człowiekiem oraz jego zwierzchnikami (nieprzyjemne sytuacje mogłabym wyliczać bez końca), po ponad rocznej walce z wiatrakami zawiesiłam moje usiłowania z poczuciem rozczarowania, bezsilności i z zszarganymi nerwami. Nawet rozmowa z samym prezydentem naszego miasta p. Brejzą nic nie dała, a jego zainteresowanie sprawą okazało się chwilowe (w chwili, w której z nim rozmawiałam).
(...)

A schronisko, jakie było takie jest nadal. Zwierzęta bez względu na pogodę (+30 czy -30) śpią na zewnątrz, w blaszanych klatkach, w których kiedyś podobno przechowywano butle gazowe, na betonie lub kaflach (których założenie p. Dyrektor podał mi jako przykład swojego starania o poprawę warunków-chyba warunków pracy osób sprzątających). Klatki są przepełnione, niektóre zwierzęta pogryzione lub chore, brak porządnej opieki weterynaryjnej widać na każdym kroku.

(...)
Wysyłam zdjęcia suki, którą uratowaliśmy z kuzynką od niechybnej śmierci głodowej w inowrocławskim schronisku. Pani dr. Michna określiła rzecz dokładnie. Suka następnej doby by nie przeżyła. Była odwodniona, ze zmianami skórnymi na głowie, pod okiem i łapach.

W kojcu, którym przebywała były duże suki. Było znaczne zagęszczenie zwierząt w boksie. Ta mała suka nie miała szans na pokarm. Zwłaszcza, gdy zwierząt dużo a mało misek z pokarmem. Zwierzęta w boksach stoją cały czas w swoich odchodach. No i chore zwierzęta nie są izolowane.
(...)

[anonimowo]