Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl

Komentarz do komunikatu
Urzędu Miasta Wołomina

30.09.2009

Wobec publicznego ujawniania drastycznych faktów o działaniu schroniska dla zwierząt Marka Klamczyńskigo w Wołominie, Urząd Miejski w Wołominie wydał w końcu września 2009 r. komunikat.

Komunikat ten zawiera nieprawdziwe i dezinformujące twierdzenia, wymagające komentarza.

1. Nie jest prawdą, że Gmina Miasto Wołomin realizuje swój "obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami" (tj. zadanie własne zapewnienia bezdomnym zwierzętom opieki, określone w ustawe o ochronie zwierząt). Gdyby Miasto Wołomin zapewniało bezdomnym zwierzętom jakąkolwiek opiekę, to przede wszystkim ewidencjonowało by zwierzęta, które nią objęto i znało by skutki tej opieki w każdym pojedyńczym przypadku. Tak jednak nigdy nie było i nie jest. Miasto po prostu płaciło Markowi Klamczyńskiemu za usuwanie tych zwierząt. Efekty tej polityki przedstawiliśmy w zawiadomieniu o przestępstwie w czerwcu 2009 r., na podstawie prowadzonych od lat statystyk działalności tego schroniska.

2. Jest prawdą, że Miasto Wołomin działa zgodnie z uchwałą Nr XV-5/2004 Rady Miejskiej w Wołominie z dnia 29 stycznia 2004 r. w sprawie zasad wyłapywania bezdomnych zwierząt z terenu Gminy Wołomin oraz rozstrzygania o dalszym postępowaniu z tymi zwięrzetami. Uchwała ma taki tytuł, lecz jej treść nie reguluje dalszego postępowania z tymi zwierzętami. Z tego powodu jest wadliwym, bo pozornym aktem prawa miejscowego. Uchwała ta jest sprzeczna z prawem ochrony zwierząt także w tym, że przewiduje doprowadzanie wyłapanych zwierząt do "uprawnionego punktu przetrzymywania zwierząt". Prawo wymaga kierowania wyłapanych zwierząt do schronisk, czyli zakładów działających za mocy zezwolenia burmistrza i pod jego nadzorem (art. 7-9 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach). W przypadku zlecania schronisku publicznego zadania opieki, nadzór ten powinien dotyczyć opieki w schronisku, a zwłaszcza rozchodu zwierząt ze schroniska.

3. Prowadzenie schronisk dla zwierząt podlega równolegle także rządowemu nadzorowi pod względem bezpieczeństwa sanitarno-weterynaryjnego. Ale nie jest prawdą, że Miasto Wołomin zerwało umowę ze schroniskiem Marka Klamczyńskiego z powodu wyników nadzoru weterynaryjnego. Umowa Urzędu Miasta z Markiem Klamczyńskiem była od początku nielegalna z wielu powodów: brak zezwolenia burmistrza, brak norm jakościowych opieki, brak nadzoru nad losem zwierząt, zawarta była z podmiotem nieuprawnionym i wykraczającym poza zakres działania lekarza weterynarii.

Samo objęcie schroniska nadzorem weterynaryjnym nie uczyniło tej działalności legalną. Zatem i polecenia nadzoru weterynaryjnego o czasowym wstrzymaniu przyjmowania zwierząt nie uczyniły tej działalności nielegalną. Zerwanie umowy z Klamczyńskim było zresztą o tyle nieuzasadnione, że choć Klamczyński nie mógł przyjmować nowych zwierząt, to czyż nie powinien opiekować się dalej wołomińskimi psami które przyjął już wcześniej?

Umowę zerwano, bo tak naprawdę nigdy nie dotyczyła opieki, a wyłącznie usuwania zwierząt i ich szybkiej likwidacji na własne ryzyko zleceniobiorcy. Statystyczny pies zwalniał miejsce w schronisku już po 11 dniach pobytu, więc chyba nie za jego utrzymywanie Klamczyński dostawał ponad 500 zł? W sytuacji, gdy nadzór weterynaryjny zakazał przyjmowania i nie zgodził się dalej tuszować rozchodu zwierząt, umowa okazała się dla Urzędu Miasta bezprzedmiotowa.

Zresztą wymogi nadzoru weterynaryjnego nie przeszkodziły Burmistrzowi zawrzeć zaraz potem umowy o pozbywanie się zwierząt za schroniskiem w Klembowie. Zakładem nie zgłoszonym w ogóle do nadzoru weterynaryjnego, działającym bez zezwolenia wójta i prowadzonym przez nieustalony podmiot (rzekomy oddział TOZ w Klembowie vel Stowarzyszenie "Patrol Interwencyjny", vel szkoła tresury psów "Granica", itd.). Czy Urząd Miasta pytał wójta Klembowa o to, czy chce sobie brać na głowę bezpańskie psy z Wołomina?

4. Zawarta w komunikacie relacja z ostatnich działań Urzędu Miasta przeciw "nielegalnemu odławianiu i przetrzymywaniu psów przy ul. Sikorskiego" jest niedorzeczna, bo te działania Urzędu były bezskuteczne, jako oparte na niewłaściwej podstawie prawnej.

Urzędowi Miasta słusznie nie podoba się obecna działalność Klamczyńskiego na rzecz innych gmin, ale krzyczy "łapaj złodzieja" tylko dla odwrócenia uwagi od swojej odpowiedzialności za korzystanie i tolerowanie hyclowskich usług Klamczyńskiego, za zaniechanie nadzoru na podstawie ustawy o ochronie zwierząt i ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

To właśnie Urząd Miasta Wołomina wymyślił traktowanie schroniska Klamczyńskiego jako "punktu przetrzymywania zwierząt" po to, by nie wydawać formalnego zezwolenia na schronisko i nie nadzorować losu zwierząt. Dla powiatowego lekarza weterynarii i dla samego Klamczyńskiego było to zawsze "schronisko". Ten brak konsekwencji był wszystkim na rękę. Nikt nie odpowiadał za los zwierząt, a w razie czego Inspekcja Weterynaryjna mogła zawsze wskazywać palcem na gminy, zaś gminy na Inspekcję. Oburzenie na to, że inne gminy nadal omijają prawo korzystając z takiego "punktu" nie jest więc przekonywujące.

Nie jest prawdą, że Burmistrz Wołomina wydaje "pozwolenia" na prowadzenie działalności gospadarczej. Nie jest prawdą, co sugeruje komunikat, że w zakresie działalności regulowanej (m.in. prowadzenia schronisk) Burmistrz Wołomina ograniczony jest ustawą o swobodzie działalności gospodarczej. Zresztą Klamczyński nie narusza żadnych przepisów o swobodzie działalności gospodarczej. On łamie przepisy dotyczące schronisk, ochrony zwierząt i wykonywania zawodu lekarza weterynarii. Te same, których Urząd Miasta nie chce przyjąć do wiadomości od lat. Nie jest zatem prawdą, że powstrzymanie działalności Klamczyńskiego zależy od wyroku sądu albo od powiatowego lekarza weterynarii. Zależy od właściwego miejscowo burmistrza, który może wyznaczać "punkty przetrzymywania zwierząt" na terenie swojej gminy wedle własnego uznania i bez pytania o to kogokolwiek.

Nie ulega też wątpliwości, że Burmistrz Wołomina jak najbardziej odpowiada za to, co się wyrabia z bezdomnymi zwierzętami w takim "punkcie" czy "schronisku" położonym na terenie jego gminy. Choćby dlatego, że z tytułu właściwości terytorialnej są to już "jego" bezdomne psy.