Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl
rottweiler rottweiler nr 1189/12 uśmiercony 7.11.2012 (foto. opublikowana przez schronisko)

Schronisko w Szczecinie

24.11.2012

Schronisko miejskie w Szczecinie przerabia bezdomne psy w rytmie: 14 dni kwarantanny i do piachu. Tak jak to ustalono przed pół wiekiem w wytycznych dla zakładów oczyszczania miasta. Tymczasem od 15 lat obowiązywania ustawy o ochronie zwierząt, takie postępowanie jest zwykłym przestępstwem.

Publikujemy zapis rozmów telefonicznych Agnieszki Pawlickiej (Fundacja "Rottka"), która odbiera ze schronisk w całej Polsce rottweilery i podobne, rzekomo agresywne psy, z którymi schroniska nie umieją sobie radzić. Pracownicy wielu schronisk w Polsce sami chętnie zawiadamiają Fundację "Rottka". Schronisko szczecińskie woli uśmiercać.

Ujawnione w nagranej rozmowie wyjaśnienia o 14-dniowej "kwarantannie", kiedy to psy czekają na właściciela, oraz o legalnym uśmiercaniu z powodu "agresji", to przyjęty w schronisku w Szczecinie sposób postępowania, który nie na nic wspólnego z obowiązującymi przepisami prawa. Za to wiele ma wspólnego z praktyką firmy Animal Control Zbigniewa Kossewskiego, z którym schronisko ściśle współpracuje. W ten sposób patologia ta obejmuje teren całego wojewódzwa zachodnio-pomorskiego.

 

Rozmowa telefoniczna ze schroniskiem w dniu 09.11.2012 (skrót)

Automat: Witamy schronisko w Szczecinie, wszystkie rozmowy są nagrywane, proszę czekać na połączenie lub rozłączyć się.

Pracownik schroniska: Witam, schronisko, słucham.

Pawlicka: Dzień dobry pani. Dzwonię w sprawie adopcji. Dodzwoniłam się do schroniska w Szczecinie?

Pracownik: Tak, słucham

Pawlicka: Chciałam zapytać o takiego psa na stronie internetowej, o numerze 1189. Ja dzwoniłam pare tygodni temu ale on był na kwarantannie. Kiedy może....

Pracownik: Nie, już nie ma tego pieska. To rottweiler, mieszaniec rottweilera.

Pawlicka: Tak, ale ja się umawiałam że zadzwonię po kwarantannie. A coś się stało?

Pracownik: Czternastego skończyła mu się kwarantanna.

Pawlicka: A co się z nim stało?

Pracownik: Proszę panią, 7-go listopada poszedł do uśpienia ponieważ był bardzo agresywny.

Pawlicka: Ale przecież Pani mi powiedziała, jak był na kwarantannie, że był miłym psem i ja miałam po niego przyjechać.

(...)

Pracownik: A pani się zapisała na tego pieska?

Pawlicka: A to trzeba się u was zapisywać? Nie jest tak, że można przyjść i adoptować?

Pracownik: Jak był na kwarantannie, trzeba było zapisac się, podać telefon.

Pawlicka: Ja nie wiedziałam, nigdzie na stronie nie pisze, ani w regulaminie nie ma, że się trzeba na psa zapisywać.

Pracownik: Jeśli pies jest na kwarantannie to znaczy że pies czeka na właściciela, czternaście dni.

Pawlicka: No dobrze ale ja nie wiedziałam że na psa u państwa trzeba się zapisać. Jakbym się zapisała na tego agresywnego psa to bym go dostała?

Pracownik: To by pani, jak się czternastego października skończyła kwarantanna, przyjechała i jakby pani chciała to by go pani adoptowala

Pawlicka: Czyli został uśpiony bo nie zadzwoniłam po 14 dniach, to panstwo od razu tak szybko usypiacie ...

Pracownik: Nie tak szybko, to był siódmy listopada.

Rozmowa telefoniczna ze schroniskowym lekarzem weterynarii w dniu 12.11.2012

Automat: Witamy schronisko w Szczecinie, wszystkie rozmowy są nagrywane, proszę czekać na połączenie lub rozłączyć się.

(...)

Pawlicka: Dzień dobry pani. Ja dzwoniłam w ubiegłym tygodniu w sprawie rottweilera i dostałam taką informację, że pani doktór go uśpiła z powodu agresji

Magdalena Sikorzyńska: Tak

Pawlicka: Ja chciałam tego psa adoptować. Na stronie internetowej było napisane ze pies jest łagodny i nie bardzo rozumiem co sie stało przez ten okres paru dni ...

Sikorzyńska: Pies się po prostu zachowywał agresywnie. Ja razem z pielęgniarzami tutaj, jak również pielęgniarz który się zajmował szkoleniem psów ...

Pawlicka: Ten pan co się zajmował szkoleniem psów to ma jakiś certyfikat tresera?

Sikorzyńska: Nie ma, ale ja nie będę w takim tonie z panią dyskutować. Tak po prostu pies był tutaj agresywny do pracowników schroniska, wymagał długotrwałego leczenia ponieważ został dotkliwie pogryziony, nie dał przy sobie nic zrobić i w związku z tym podjęta została decyzja o eutanazji ze względu na agresję tego psa.
(...)
Pies został przyprowadzony, miał stare rany które trzeba było wygolić i obszyć. Pies nie dał sobie nic zrobić. Nie dał się dotknąć. Nie dał się obejrzeć i nie dał sobie podać zastrzyku. Atakował mnie i atakował pielęgniarzy. Została podjęta decyzja o eutanazji w związku z tym ze pies jest agresywny, a wymagał długoterminowego leczenia. Co najmniej z miesiąc by musiał chodzić na zastrzyki. Jeżeli on przy każdej takiej próbie podejścia do siebie atakował nas zębami ... W związku z tym taka a nie inna została podjęta decyzja.

(...)

 

Z braku skutecznych działań dla ograniczania ilości zwierząt domowych, schronisko w Szczecinie jest permanentnie przepełnione i niewydolne. Mając tylko 240 miejsc przyjmuje rocznie do 2,5 tys. psów. Nie tylko ze Szczecina, ale także – jak na to wskazuje współpraca ze Zbigniewem Kossewskim – z całego województwa. Fakt, że schronisko na szeroką skalę sprzedaje zwierzęta, w niczym nie rozwiązuje problemu bezdomności zwierząt. Tylko obroty schroniska są coraz szybsze – przez jedno miejsce w schronisku przewija się rocznie nawet 10 psów, to jest dwa razy więcej niż średnio w Polsce.

Patrząc na finansowanie schroniska przez dzienne stawki utrzymania psa (6,46 zł), jest ono tylko skromne. Ale licząc pieniądze przeznaczane na jednego przyjętego psa (400 zł) jest to stawka mordercza, kilkukrotnie niższa niż w porównywalnych schroniskach miejskich. W takich warunkach, osobniki niewygodne, niechodliwe, wygagające szczególnej opieki są po prostu zabijane.

W schronisku w Szczecinie – co wyjątkowe – fukcjonuje oficjalnie instytucja "selekcji" zwierząt. Zwierzęta do grupowego uśmiercenia są typowane komisyjnie. Oprócz tego, na bieżąco podlegają legalnej eutanazji w przypadkach konieczności humanitarnej, stwierdzonej przez lekarza.

Sprawa rottweilera nr 1189/12 ilustruje, jak ta nielegalna praktyka jest pozorowana na legalną. Tak zwana "agresywność", to skrót myślowy, odsyłający do art. 6, ust. 1, pkt 5 ustawy o ochronie zwierząt, który określa wyjątek od zakazu zabijania zwierząt, sformułowany następująco:

Zabrania sie zabijania zwierzat, z wyjatkiem (...) usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia.

Rzecz w tym, że zagrożenie "bezpośrednie" zasadniczo nie może pojawić się w prawidłowo działającym schronisku. Jeśli uznać, że schronisko jest zakładem odpowiednio urządzonym, wyposażonym i obsługiwanym dla przetrzymywania dowolnych psów, to zagrożenie może występowac w nim tylko potencjalnie, tzn. gdy z nadzwyczajnych powodów zawiodą normalnie przewidziane i stosowane w takim zakładzie środki panowania nad zachowaniem zwierząt i środki bezpieczeństwa. Wystąpienie takiego zdarzenia, musi być wtedy oceniane w kategoriach wypadku przy pracy, domagającego się wyjaśnienia okoliczności jego zaistnienia w świetle przyjetych norm i procedur działania zakładu. Tolerowanie występowania takiego zagrożenia dla ludzi było by zresztą przestępstwem ze strony prowadzacego taki zakład.

Art. 160 §1 k.k.: Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczenstwo utraty życia albo cieżkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Należy założyć, że żaden incydent "bezpośredniego zagrożenia" ze strony rottweilera nr 1198/12 nie wystąpił, że zastrzyki można mu było bezpiecznie podawać (choćby ten ostatni), i że został on faktycznie przeznaczony do "selekcji" raczej z braku warunków, umiejętności i ochoty do opiekowania się nim.

   

O poziome opieki w schronisku w Sczecinie świadczy, że występuje tam stałe zjawisko zagryzania się zwierząt. Po takim incydnecie , sfotografowanym w dniu 18.02.2008 przez odwiedzającego schronisko, rzeczniczka Zakładu Usług Kamunalnych tłumaczyła:

"(...) Te agresywne są często usypiane właśnie po, to by nie zagrażały innym. Przestrzegane są zasady, które mogłyby naruszyć porządek stada. Między innymi dlatego psy nie są wyprowadzane na spacer. Przy tak duzej liczbie nie można na raz zabrać wszystkich, a przy wyprowadzaniu jednego ten wyróżniony mógłby zostać zagryziony przez pozostale. Z zazdrości".
Tymczasem zapewnianie zwierzętom wybiegów jest wymogiem zwrówno ustawy o ochronie zwierząt jak i wymogiem stawianym przez nadzór weterynaryjny. Wypowiedź pani rzecznik świadczy o celowym łamaniu prawa: utrzymymwaniu zwierząt w nadmiernym zagęszczeniu i stresie prowadzącym do zagryzień. Zamiast zapewniania im bezpieczeństwa i opieki.

 

Schronisko czuje się upoważnione do "selekcji" zwierząt po upływie 14 dni tzw. "kwarantanny". To kolejna instytucja pozbawiona podstaw prawnych. Rutynową kwarantannę przyjmowanych zwierząt może zarządzić powiatowy lekarz weterynarii w sytuacji epizootycznego zagrożenia dla zdrowia publicznego. Praktycznie sprwadza się to do zagrożenia wścieklizną. Jednak nikt w Polsce nie słyszał o przypadku trafienia do schroniska psa chorego na wściekliznę, zaś szczególnie w województwie zachodnio-pomorskim od wielu lat nie notuje się w ogóle potwierdzonych przypadków tej straszliwej choroby u jakichkolwiek zwierząt. Zarządzenie takiej kwarantanny jest więc mało prawdopodobne.

Czym innym jest natomiast kwarantanna jako praktyka lekarska takiego utrzymywania i leczenia zwierząt, by nie zarażały się nawzajem a szczepienia były skuteczne. W przepełnionym i niedostatecznie finansowanym schronisku jest to bardzo trudne, ale nie ma to nic wspólnego z jakimś 14-dniowym okresem.

 

Nie jest też prawdą, że po 14 dniach wyjaśnia się status prawny zwierzęcia, tzn. wygasają roszczenia ew. właściciela zagubionego psa, jak to głosi schronisko i firma "Animal Control". Jest natomiast prawdą, że 14 dni to był maksymalny okres utrzymywania psa w schronisku przed uśmierceniem go, wedle przepisów z 1961 roku, do których wyraźnie nawiązuje praktyka schroniska i "Animal Control".

 

Schronisko nie ma też podstaw prawnych do sprzedawania zwierząt (patrz cennik). Zwierzę bezdomne nie ma właściciela z mocy definicji ustawowej. Nie staje się własnością schroniska ani po 14 dniach ani w ogóle. Schronisko nie może zatem odpłatnie przenosić własności do zwierzęcia na kogokolwiek.