Fundacja dla Zwierząt | www.argos.org.pl

Gazeta Pomorska, 21.05.2005

Beata Korzeniewska

Pod zdechłym Azorem

Wielki tłok w miejskim schronisku dla zwierząt. Psy i koty zagryzają się wzajemnie, padają z powodu chorób albo uciekają. 27 proc. zwierzaków poddawanych jest eutanazji.

W toruńskim schronisku dla zwierząt mieszka obecnie ok. 60 kotów i 131 psów. Tłoczą się w 54 boksach, które z założenia mają pomieścić góra 80 podopiecznych - U nas jest zawsze o 50 sztuk więcej - mówi Tadeusz Wiśniewski, kierownik schroniska. - Jeszcze w rok temu sytuację dało się opanować, ale teraz wymyka nam się z rąk. Zwierząt jest coraz więcej. Sytuacja jest dramatyczna.

Na utrzymanie schroniska miasto przeznacza w budżecie 375 tys. zł rocznie. To w porównaniu do potrzeb o wiele za mało. - Od maja ub.r. doszedł nam jeszcze 22 proc. VAT i musimy go z tej sumy odliczyć - tłumaczy Wiśniewski. Utrzymanie jednego zwierzaka wynosi ok. 10 zł dziennie. - Jedzenie w większości musimy kupować. Potrzebna jest karma dla zwierząt, kasza. Część pokarmu dostajemy za darmo - to konfiskata ze sklepów, przeterminowana żywność, którą przekazuje nam sanepid. Teraz sprawdzamy nowy wypełniacz, może będzie taniej.

Resztki jedzenia regularnie oddają szkoły, przedszkola i inne ośrodki. Ale to i tak kropla w morzu potrzeb.

"Fala" w schronisku

Tylko w ub.r. przez schronisko przewinęło się 1300 psów i 300 kotów. Usilne starania kierownictwa schroniska, ciągłe apele w prasie sprawiły, że 50 proc. kotów i 74 proc. psów znalazło nowy dom. Jednak wielu czworonogów nie doczekało adopcji. - Padło nam 8 proc. zwierząt - wyznaje Wiśniewski. Powody są różne, ale chyba tym najbardziej dramatycznym jest właśnie przepełnienie. - Wystarczy, że zachoruje jedno zwierze i już chorują pozostałe - opowiada kierownik. - Część jest bardzo osłabiona. Czasami mamy tu tzw. "falę", jak w wojsku. Nowo przyjęte muszą być pilnowane, bo inaczej zostaną zagryzione. W tym roku odnotowano już dwa takie przypadki, w ub. roku - 5.

Ze statystyk wynika, że trudniej warunki niewoli znoszą koty. - Ginie ich więcej i to głównie z powodu stresów - mówi Wiśniewski. Część zwierzaków po prostu ucieka, kilka pada łupem złodziei. - W ub. roku zniknęło nam 21 psów i 4 koty - wylicza kierownik. - Jednego z rabusiów prawie zatrzymaliśmy. Niestety, wyjął nóż i uciekł.

27 proc. podopiecznych zostało w ub.r uśpionych. Kierownik zapewnia, że schronisko nie przeprowadza eutanazji bezzasadnie. - Wszystko jest dokładnie ewidencjonowane - tłumaczy. - Usypiamy zwierzęta stare i chore, z grzybicami, nowotworami, z nosówką i prawowirozą.

Sterylizacja!

Ostatnio coraz częściej kierownictwo rozkłada ręce. - Nie wiemy już, co robić - mówi kierownik. - Ustaliliśmy, że o ewentualnym uśpieniu psów agresywnych decydują właściciele. Ślepe mioty usypiamy bezpłatnie. Apelujemy, by nie mnożyć zwierząt. Warto zadbać o ich sterylizację. Jeśli nic się nie zmieni w ludzkiej mentalności, liczba usypianych, zagryzanych i padających zwierząt nie zmaleje.

Z raportu warszawskiej fundacji Azyl pod Psim Aniołem wynika, że w innych województwach jest jeszcze gorzej. Prawdziwym "potentatem" w uśmiercaniu zwierząt jest schronisko łódzkie (40 proc.). Dla porównania w schroniskach woj. mazowieckiego wskaźnik ten wynosi 21 proc.