Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl

Kto uśmierci celestynowskie psy?

kulisy kampanii medialnej z przełomu 2010/2011 r.

01.02.2011

W styczniu 2011 r. media żyły ratowaniem ze Schroniska TOZ w Celestynowie psów, które miała tam spotkać śmierć. Oto nagłówki doniesień:

Nie trzeba wielkiej inteligencji, by wiedzieć, że zwierzęta wolno uśmiercać wyłącznie w przypadkach wyliczonych w ustawie. Wyliczenie to nie zawiera przypadków zamknięcia schroniska, jego likwidacji czy podobnych okoliczności. Zaś nieuzasadnione uśmiercanie jest przestępstwem. Zatem sugerowana publiczności wizja, że oto oficjalnie podjeżdżają do schroniska samochody, wysiadają ludzie w fartuchach, łapią psy, aplikują każdemu zastrzyk, a potem stosy padliny ładują na samochody i gdzieś wywożą – jest fantazjowaniem bez pokrycia w obecnych realiach naszego kraju. Im bardziej intensywnie dyrektorka Izabela Działak (a za nią media w całej Polsce) epatują publiczność taką wizją, tym bardziej nasuwa się pytanie skąd i po co takie "pranie mózgu"?

Aby to wyjaśnić, można zacząć od momentu, gdy w sierpniu 2008 roku dyrektor Izabela Działak przesłała być prezesem Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce i jej możliwości znacznie się zmniejszyły. W grudniu tego samego roku Powiatowy Lekarz Weterynarii stracił ochotę do ukrywania sytuacji w tym zaniedbanym schronisku, gdzie na jedno miejsce przypadały niemal trzy psy, i polecił wystrzymać przyjmowanie nowych zwierząt do czasu wypełnienia jego zaleceń.

"Mam bowiem nadzieję, że kiedy zwierząt będzie w schronisku mniej, poprawią się automatycznie warunki bytowe pozostałych zwierząt. To pozwoli też na wygospodarowanie przez panią dyrektor Izabelę Działak funduszy na odnowienie boksów, uszczelnienie ogrodzenia i wydzielenie pomieszczeń dla szczeniąt i zwierząt chorych" – uzasadniał logicznie Grzegorz Kurkowski (www.linia.com.pl).

Było by to logiczne, gdyby schronisko rzeczywiście utrzymywało się z darowizn, jak głosi TOZ. Ponieważ jednak utrzymywało się ze sprzedaży usług hyclom, więc zaprzestanie przyjmowania nowych zwierząt oznaczało wprost brak dochodów. Zakaz zrealizowano połowicznie, w 2009 roku przybyły oficjalnie tylko 244 psy, a nie 550 jak rok wcześniej, zaleceń nie wykonano. Kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii z września 2009 stwierdza nie tylko niewłaściwy stan techniczny schroniska i przepełnienie, ale także zły stan zwierząt (choroby skórne) i niewłaściwą ewidencję lekarską.

W marcu 2010 r. odbyło się w Urzędzie Gminy Celestynów spotkanie TOZ, Inspekcji Weterynaryjnej i szefów zainteresowanych gmin. Skończyło się niczym. Zdaniem przedstawicieli gmin "Towarzystwu nie jest na rękę podpisywanie umów z gminami, bo wtedy musieliby się dokładnie rozliczać i wszystkie operacje finansowe byłyby jawne. TOZ twierdzi, ze gminy wycofywały się powoli z obiecanych partycypacji w pokryciu części kosztów związanych z naprawą schroniska". ("Schronisko czy przechowalnia" (New Light Times 1/43, styczeń 2011)

Jeienią 2010 r. Izabela Działak sięga po środki, które były podstawą jej kariery i dotąd nigdy jej nie zawiodły: wylewane w mediach łzy nad podrzucanymi jej psami i szantaż moralny wobec łatwowiernej publiczności.

Pierwszego wsparcia udzielają dyrektorce przyjaciele z portalu "Dogomania". 29.09.2010 pojawia się wątek pod tytułem: "Celestynów - jakie zamiary ma nowy prezes TOZ?". W listopadzie dyrektorka otwarcie wini o złą sytuację schroniska Zarząd Główny TOZ. (Piotr Wrona, "Ludzie jak bestie", Tygodnik Regionalny, 04.11.2010). Artykuł kończy się wezwaniem: nie można dopuścić do likwidacji i uśmiercenia setek psów w Celestynowie. Sformułowanie takie po raz pierwszy utożsamia wykreślenie schroniska z rejestru Inspekcji ze śmiercią zwierząt. W kontekście całego artykułu nie jest do końca jasne czy mieli by to zrobić "bezduszni urzędnicy" czy może następca Izabeli Działak na stanowisku prezesa Zarządu Głównego TOZ.

Szantaż okazuje się, jak zwykle, skuteczny. W styczniu 2011, pierwszy artykuł w gazecie o zasięgu krajowym daje czytelnikom do wyboru tylko: przenieść, uśpić, wypuścić. (Janina Blikowska, Natalia Bet "Pół tysiąca psów na bruk" Życie Warszawy, 11.01.2011). Od tej chwili rusza lawina publikacji.

A może jednak?

Czy faktycznie w Polsce nie uśmierca się hurtowo bezdomnych zwierząt? Owszem, ale cała sztuka polega na tym, by zwierzęta znikały możliwie dyskretnie, pod pozorem legalnego "rozchodu", a przynajmniej w okolicznościach uniemożliwiających ustalenie, kto właściwie odpowiadał za ich los. W ostateczności chodzi o to, by Inspekcja, prokuratura i sądy do takich ustaleń się nie przykładały. Tylko za takie "umiejętne" pozbywanie się zwierząt gminy płacą prawdziwe pieniądze, bo przecież księgują je w rubryce "zapewnianie opieki". Menel, który zaoferował by gminie usunięcie psa za cenę jednego piwa, a nie za setki i tysiące złotych, nie ma szans na tym rynku.

Może więc Izabela Działak nie bredzi o uśmiercaniu psów, tylko wie o czym mówi? Przecież jako Prezes Zarządu Głównego TOZ w latach 2004-2008 musiała przynajmniej wiedzieć i akceptować akcję likwidacji prowadzonego przez TOZ schroniska miejskiego w Ełku w latach 2006-2007.

W efekcie tej akcji co najmniej 256 psów zostało przez hycla Golańskiego wywiezionych do schroniska Klamczyńskiego w Wołominie i do "przytuliska Barnaba" Biedrzyckiej. Jaki los spotkał je u Biedrzyckiej – wiadomo. Klamczyńskiemu nic dotąd nie udowodniono, ale wiadomo, że manko w swoim schronisku tłumaczy wysłaniem psów do Biedrzyckiej i do ... Celestynowa. Akcja zgubienia paru setek psów za pieniądze z Urzędu Miasta w Ełku została sprawnie przeprowadzona w łańcuszku hycli i pośredników, współpracujących ze sobą na co dzień, pod egidą Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.

  Działalność TOZ w Ełku, dokumenty

Takich to interesów broni Izabela Działak, wzywając publiczność by "nie dopuściła do likwidacji i uśmiercenia setek psów w Celestynowie". Można zrozumieć, że podejrzewa kierownictwo TOZ o chęć pozbycia się jej osoby i problemu Celestynowa analogicznymi metodami, jakich używano podczas jej prezesury. Bo nie ma co liczyć na to, że to urzędnicy oficjalnie nakażą ekstermnację i w ten sposób uwolnią TOZ od odpowiedzialności za los stłoczonych w Celestynowie psów.