Fundacja dla Zwierząt ARGOS | www.argos.org.pl
![]()
|
ilość przyjętych psów | 2006 | 2007 | 2008 | razem | |
---|---|---|---|---|---|
wedle Urzędu Miasta | z Zamościa | 87 | 111 | 119 | 317 |
z innych gmin | 167 | 220 | 105 | 492 | |
razem | 254 | 331 | 224 | 809 | |
wg. raportów Inspekcji Wet. | 254 | 279 | 256 | 789 | |
podsumowanie niepełnych informacji z gmin (wliczając miasto Zamość) | 300 | 368-430 | 318-382 | 986-1112 |
Patrz także: dane o przepływie zwierząt przez schronisko w Zamościu
Różnice danych z Urzędu Miasta i z nadzoru Inspekcji, sięgające 50 psów, są niepokojące, ale dopiero porównanie z danymi z innych gmin pokazują skalę procederu. Różnica rzędu 300 psów przez 3 lata wynika z załączonych dokumentów. Okaże się znacznie wyższa, gdy uda się zebrać pełne i jednoznaczne informacje ze wszystkich gmin.
Podejmowane z zewnątrz próby wyjaśnienia co się właściwie dzieje w schronisku natknęły się na "tajemnicę służbową" oraz ochronę "danych osobowych". Nie może być jednak tajemnicą dla nikogo, jaki może być los psa przyjętego do schroniska z kwotą dwustu złotych na utrzymanie go do końca życia. Prowadzenie działalności równocześnie w zakresie opieki nad zwierzętami i utylizacji padliny komplikuje – przy braku dokumentacji – ustalenie losu zwierząt. Tym bardziej, gdy cała działalność ma charakter na poły publiczny na poły prywatny.
Informacje z gmin wskazują, że dożywotnia opieka nad bezdomnym psem kosztowała często jeszcze mniej niż 200 zł. Na przykład gmina Grabowiec poniosła w 2008 r. koszty w wysokości 117 zł od psa. Gmina wiejska Zamość płaciła w 2006 roku po 96 zł od sztuki – w tym koszty wyłapania, tak samo w latach 2007-2008.
Dlaczego zamojskie schronisko przyjmuje psy z innych gmin? W ramach jakich zadań własnych gminy i na jakiej podstawie prawnej? Według jakich procedur? Urząd nie wypowiada się na ten temat, bo twierdzi, że nie ma umów z tymi czterdziestoma gminami. Nie wypowiada się też o "prywatnej" działalności Asystenta. Ten zaś stwierdził, że wyłapywać musi, bo Miasto zawarło umowy.
Urzędnicy przyznają, że "przyjęcia psów z poza terenu Zamościa miały charakter interwencyjny w miarę jak pozwalało na to miejsce w schronisku". Brzmi to rozsądnie, bo niezależnie od formalności, dlaczego nie pomóc zwierzęciu skoro w schronisku są miejsca? Tym bardziej, że – jak wynika ze statystyk – schronisko nigdy nie cierpiało na znaczące przepełnienie?
Fałsz tego argumentu polega na tym, że możliwość zapewnienia opieki mniej zależy od miejsca w schronisku, a bardziej od pieniędzy na opiekę. Choć Miasto Zamość odcina się od formalnego świadczenia usług czterdziestu gminom, to jednak wyznaczyło cenę na takie usługi w wysokości 200 zł od sztuki. Za takie pieniądze nie może być mowy o żadnej opiece, więc psy giną, schronisko się opróżnia, nie ma przepełnienia (dobrostan) i jest zawsze gotowe do "interwencyjnej" pomocy. Na wytykane schronisku braki jest też prosta odpowdziedź – brak pieniędzy.
Dlaczego zamojskie schronisko odpłatnie przyjmuje psy od prywatnych osób spoza Zamościa? Jeśli jest to zwierzę rzeczywiście bezdomne, to koszt zapewnienia mu opieki obciąża odpowiednią gminę, a nie osobę prywatną. Jeśli zaś nie jest bezdomne, to czy aby schronisko nie uczestniczy w przestępstwe porzucenia zwierzęcia w roli podobnej do pasera?
Wszystkie te niejasności natury formalnej i merytorycznej znajdują proste wyjaśnienie jeśli przyjąć, że zamojskie schronisko realizuje pomysł zarabiania na utylizacji zamiast rozwiązywania problemu bezdomnych zwierząt, na likwidacj skutków zamiast usuwania przyczyn. Wedle tego pomysłu, liczne małe gminy nie powinny zawracać sobie głowy problemem nadmiaru zwierząt, a jedynie sprawnie i tanio przekazywać je do zbiorczego zakładu utylizacji pod patronatem Inspekcji Weterynaryjnej. Dlatego utrzymywane są absurdalne wymogi blokujące tworzenie schronisk gminnych, dlatego nie ogranicza się podaży (pokątne hodowle i handel na targowiskach), dlatego nie podejmuje się działań zapobiegania bezdomności, i dlatego też nie ma nadzoru nad obrotem bezdomnymi zwierzetami ani norm opieki w schronisku.
Miejskie schronisko jako tani zakład likwidacji psów dla okolicznych gmin to także dobry "biznes-plan" dla lokalnego układu urzędników i przedsiębiorców. W największej skali rozwinęto go w Legnicy (w 2004 roku zgładzono tam ponad 1000 psów po 196 zł/szt i miejskie przedsiębiorstwo na tym zarobiło). Ostatnio proceder kwitł w Olkuszu (2007), Wieluniu (2008) i nasila się w wielu miejscach w Polsce. Pomysł Zamościa na "psi biznes" realizowany jest kompleksowo, tzn. poza przyjmowaniem i łapaniem obejmuje też handel psami i zbieranie padliny. Ta sama kwota 200 zł od psa może okazać się bardzo aktrakcyjna, pod warunkiem, że w praktyce nie ma żadnej formalnej odpowiedzialności za los przyjmowanych zwierząt. Przecież koszty utylizacji i tak ponosi Miasto.